Listopadowy numer CzN

Listopad to spadające liście i burza kolorów w parkach, lasach i na łąkach. Wszystko umiera, ale jest tak porażająco pięknie. Śmierć i piękno. Mój Boże, przecież to jest absurdalne. A jednak prawdziwe. Płonące ogniem znicze robią ogromne wrażenie, szczególnie nocą. Na cmentarzach, gdzie w ziemi leżą tylko kości i proch, można dostrzec nagle, że nie wszystko stracone. Pamięć, miłość, bliscy i oddaleni. Wszystko przemawia za tym, że śmierć niczego nie kończy, że człowiek żyje dalej, gdzieś daleko i blisko zarazem.

Ilekroć zapalam znicz na grobie taty czuję się dziwnie. Bo z jednej strony taka tradycja a z drugiej serce gorące od wspomnień i pewność niepewna, że on dalej jest przy mnie, że dalej kocha swojego syna, że wciąż mu pomaga, więc po co te znicze i kwiaty? Nie wiem. Może to tak, jak idziesz do kogoś na urodziny i niesiesz mu prezent. Chcesz mu coś dać, ofiarować, coś materialnego, namacalnego.

A co z nami? Kiedyś i na naszych grobach zapłoną znicze. Będziemy obserwować ten spektakl miłości, paletę barw, morze cmentarnego ognia. Z Nieba, z Czyśćca... Może z piekła. Choć mówią, że w piekle są wszyscy ślepi i nic stamtąd nie widać. Jedno jest pewne. Śmierć niczego nie kończy. Jest bramą przez którą przyjdzie nam przejść. I dlatego najnowszy „Czas Nadziei” poświęcamy tematyce życia, śmierci i wieczności. Czytajcie i módlcie się kochani o Niebo... Dla swoich bliskich i dla siebie...

                 + Z serca błogosławię
                          Ks. Rafał J. Sorkowicz SChr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz